sobota, 26 stycznia 2013

Hibernacja.

Pierwszy dzień w nowej szkole zaliczony.
Było miło, mam nadzieję że, reszta dziewczyn z mojej klasy, z którymi się nie zapoznałam jeszcze, za co przepraszam, ale odebrało mi mowę, a moje ręce się telepały, zaakceptuje mnie.

Jest...inaczej, lepiej. Szkoła ma swoją specyficzną atmosferę zupełnie odbiegającą od poprzedniej.
Mam nadzieję, że podjęłam dobrą decyzję.
Teraz odpoczywam w Stalowej i nastawiam się psychicznie na ten tydzień.
Może sobie znowu stresu dołożyłam, tym wszystkim...
Nie wiem, ostatnio nie mogę spać, w mojej głowie 1000 myśli na minutę, wspomnień od których łza się kręci w oku. Nadal nie posiadam tej stabilności, ale już niedługo, mam przynajmniej taką nadzieję.
Ja po prostu za bardzo się przejmuję i przewiduję najgorsze, a wiem, że tak nie można.
Wesołej, optymistycznie nastawionej do wszystkiego Oli, chyba już nie ma. Z każdym dniem uczę się czegoś nowego. Coś sobie uświadamiam, może to i dobrze, przez ta moją "dobroć" dostawałam po dupie, trzeba umieć powiedzieć "NIE" i się postawić bo inaczej się zginie w tłumie nie zauważonym w tym jak wielkim, a zarazem małym Świecie.

Stres, przemęczenie, niedospanie, niedojedzenie, spowodowały u mnie dziwne objawy.
Gorączkę, bóle nóg od kolan w dół, omdlenia i osłabienie organizmu.
Dlatego proszę Was o wsparcie, chyba moje najtrudniejsze 2 tygodnie jakie będę musiała przeżyć.
Ponieważ wtedy dowiem się co mi jest.
Nie gniewajcie się jeśli nie będzie zdjęć lub wpisów na blogu.
Na pewno powiadomię Was o moim stanie zdrowia i o tym co mi jest.
Staram się być dobrej myśli, chociaż to trudne do wykonania.

Stwierdziłam,że dodam z każdej sesji co miałam po jednym nieopublikowanym zdjęciu.













piątek, 18 stycznia 2013

Miejsce na Ziemi.



Stalowa Wola <===>Rzeszów, tak co 2 tydzień.

Kiedy jestem w Stalowej to się cieszę , mama coś dobrego ugotuje, poleżę na kanapie przy telewizorze, kot w nocy wejdzie do łóżka i mruczy do rana, cisza, spokój, błogość, ale do czasu.

Nagle, telefony, wiadomości na Facebooku, babcia jedna, druga. Tato budzący mnie o 7 rano, bo jemu się nudzi i musi z kimś pogadać, akurat ze mną i akurat o 7 rano w sobotę...

Niby wszystko w porządku, niby to mój DOM, ale nie potrafię w nim siedzieć dłużej niż tydzień...

Ciągnie mnie z powrotem, chociaż  też czasem siedzę cały weekend w piżamie z kubkiem herbaty nic nie robiąc. Ale tam mam tą pewność,że jak nagle zachce mi się wyjść do mam gdzie, może coś ciekawego mi się przydarzy, może kogoś ciekawego spotkam. Taki Miłosz, wychodząc z nim do Mc Donalda na "Mc Zestaw Powiększony", poznaje w przenośni pół Rzeszowa...i to jest cudowne. Ta komunikacja z ludźmi, nowe szersze horyzonty.

Wiece co, zanikło we mnie to co było na początku, nie czekam z niecierpliwością na powrót.
Czuję się obco we własnym domu, chyba coś nie tak ze mną. 
Ale to jest spowodowane tym,że ja już żyję tamtym miastem, trybem życia, szkołą, przede wszystkim tamtymi ludźmi.

Co mi pozostało ? 
Sentyment do Stalowej Woli, oczywiście rodzice i rodzina to dla nich przyjeżdżam, wpycham się w Marcela klnąc przy tym niemiłosiernie. No i znajomi, Ci którzy mnie nie opuścili,ale to jest garstka.

Tak naprawdę nie posiadam swojego miejsca na Ziemi, jestem rozdarta pomiędzy jednym a drugim miastem, kiedyś będzie taki czas i wtedy stworzę lub je odnajdę. Nie teraz, "noc jeszcze młoda".











niedziela, 13 stycznia 2013

Stabilność.

 Ostatnio dostałam pewną wiadomość,że za mało piszę o życiu i spadłam na dno.
Moi Drodzy i Kochani, będę pisać o swoim życiu tyle na ile chce Wam o tym opowiedzieć.
Zwłaszcza,że czytelnicy stalowowolscy(niektórzy), są bardzo ciekawi co się u mnie dzieje, a potem pół Stalowej "żywi" się plotką na mój temat.


Zmieniam szkołę,to jest pewne, od 28 stycznia.
Na początku pisałam,że nie zmienię szkoły itp., można to uznać za moją hipokryzję.
Po pewnym czasie dokładnie sobie powiedziałam, dlaczego tutaj jestem. 
Skoro chce się kształcić i robić to w jak najlepszych szkołach, to nie będę czekać i myśleć, a może zdam tą maturę z historii z tym o to nauczycielem prowadzącym...
Nie ! nie ! nie !
Ja mam zdać tą maturę z bardzo dobrym wynikiem i podejść do niej bez stresu !
Stąd ta nagła zmiana szkoły,mam nadzieję, że nie będę żałować, ale kto nie ryzykuje ten nie zobaczy.
To nie jest to co we wrześniu, że idę do nowej szkoły, nikogo nie znam. Nadal jest strach,że sobie nie poradzę, ale mam osoby, które na pewno mnie będą wspierać i mi pomagać na początku.

Ten weekend spędzam w Rzeszowie.
Ale niestety się rozchorowałam i leżę w mieszkaniu.
Wczoraj jeszcze zanim mnie nie rozłożyło byłam na zdjęciach więc "świeże" zdjęcia poniżej.

A jak Wam jak się żyje w nowym roku ? Ja dalej szukam stabilności, bo na razie wszystko się kręci jak na wariackich papierach. 

Dodałam jeszcze kilka zdjęć z sesji do mojego portfolio, osobiście uważam,że wyglądam jak "pączek w maśle".
 Ale przygodę z telewizją czas zacząć ; )


Jak wyzdrowieję, to na pewno się za tydzień rozpiszę i opiszę Wam,mój punkt widzenia na jakiś temat :)







a teraz te do portfolio 




niedziela, 6 stycznia 2013

Bez ryzyka nie ma zabawy

Miałam Wam opowiedzieć jak na tej rozmowie.


Poszłam na to spotkanie nieświadoma niczego.
Pani mówiła, mówiła, w ręku miała przygotowany kontrakt na 12 miesięcy.
Jedno zastrzeżenie , ucieszą się Ci, który nie byli za moją metamorfozą, otóż nie mogę
przefarbować włosów. Szkoda już ten rudy mi się znudził, ale taka się spodobałam agencji i taka muszę zostać. Jedno postanowienie nie spełnione czyli na razie remis 1:1. Teraz pozostaje czekać na e-mail z propozycjami występów, może akurat los się do mnie uśmiechnie ? :)

sobota, 5 stycznia 2013

Amok.

Na wstępnie pragnę Was poinformować, że od teraz moje wpisy na blogu będą się pojawiać w weekendy. Przyczyną jest między innymi to, że tylko w weekendy mam czas, aby się zająć blogiem. Są jeszcze inne skutki podjęcia tej decyzji, ale o nich innym razem.

W tym tygodniu, żyłam jak w amoku, totalnie rozkojarzona, wiecznie niewyspana, nieogarnięta kompletnie.
Sylwester udany, było spokojnie, ale wesoło. Jeszcze w dodatku mama zapomniała mi zostawić pieniądze na życie i gdyby nie przyjechała wczoraj do Rzeszowa to bym wracała do domu na stopa.
Tydzień owocny pod względem spotkań i poznawania nowych osób. Miłosz, który dbał o to abym każde popołudnie miała zajęte, Zuza H. , która jeszcze 2 stycznia piła ze mną ruskacza, bo szkoda, aby się zmarnował. Dziękuję ; *
Wczorajszy dzień najbardziej ekscytującym dniem...wszystko biegiem na wariackich papierach, ale cel został osiągnięty jedno z moich postanowień noworocznych spełnione !! 

Około miesiąc temu idąc Galerią Rzeszów, zaczepiła mnie młoda fotografka i się pyta czy może mi zrobić 2 zdjęcia, wzięła ode mnie dane i numer do mamy. Wczoraj mama do mnie, że dzwoniła do niej pani z agencji , że się spodobałam reżyserowi i chcą nawiązać ze mną współpracę. Jestem umówiona jutro na rozmowę. Nigdy bym się tego nie spodziewała, nawet o tym zapomniałam. Totalna ekscytacja!
Emocje opadły wieczorem," Magda M" z Zuzą Z. , pełen odpoczynek i wyciszenie.

Zbieram się spotkać ze znajomymi, ani chwili wytchnienia, a jeszcze tyle nauki...

Jutro napiszę Wam jak tam rozmowa i gdzie jutro idę .

Dzisiaj wyjątkowo zdjęcia niesesyjne.